Ślub Agaty i Kazimierza był dla mnie naprawdę niesamowitym wydarzeniem. Przeciwności losu było wiele a im i tak udało się zorganizować piękny, wzruszający i niepowtarzalny dzień. Wiadomo, pandemia niczego nikomu nie ułatwiła (chyba, że poziomu życia producentów maseczek). Była na sali para, która miała brać ślub w następnym tygodniu, a już wiadomo było, że do tego nie dojdzie. Dodatkowo akurat przez poprzedzające dni mocno padało i poziom Wisły był naprawdę wysoki. Jeśli przyszycie się zdjęciom, na których było miejsce dla pary młodej to widać w tle, że woda prawie sięga poziomu sali. Co kilka godzin chodziliśmy sprawdzić czy można się jeszcze bawić czy już trzeba się pakować. Los sprzyja dobrym ludziom i wesele skończyło się bez utrudnień. Cieszę się, że mogłem tak być tego dnia.
Agata i Kazimierz i prawie powódź w pandemii
brak komentarzy