Sezon w pełni, dzień za dniem ucieka jak zwariowany a ja dzisiaj postanowiłem pokazać Wam jedną z sesji, którą wykonaliśmy jeszcze na owego sezonu początku. Szczerze przyznam, że na początku nie byłem przekonany czy właśnie to miejsce spisze się jako plener do naszej sesji, Basia i Franek okazali się świetnymi organizatorami i od początku do końca o wszystko zadbali sami i uważam, że lepiej wyjść nie mogło. Sam domek, w którym mieszkaliśmy już dawał inspirację a sąsiadujące miasteczko z pięknym jeziorem w środku, u podnóża gór. Nie mogło być lepiej. No i turyści, którzy bili brawo za każdym razem jak przechodziliśmy… tam i z powrotem… całe klaszczące restauracje. Do tego stopnia, że zaczęliśmy szukać różnych zakamarków, żeby bez oklasków uciec do samochodu. Jak wyglądała pozostała część tej sesji od zaplecza możecie zobaczyć na filmie na końcu wpisu.